No i nadszedł ostatni dzień naszego Kongresu! I radosny, bo jeszcze razem, i trochę smutny, bo pora wracać… Ale, jak mówił Kohelet, „jest czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów”. Pląsy już były, ale zawodzić póki co jednak nie planujemy, tylko zgodnie z zaleceniem ks. Tomasza Nowaczka MIC, prowincjała Księży Marianów, który głosił homilię podczas dzisiejszej eucharystii, prosić Jezusa, żeby pomógł nam poukładać sobie doświadczenia tych dni – zastanowić się, co warto zachować, o jakie relacje się zatroszczyć, jak uwielbiać Boga i być dla siebie nawzajem dobra nowiną. I, jak powiedział kustosz bazyliki licheńskiej, mimo kryzysu ekonomicznego nie gasić światła! I codziennie uczyć się słuchać, bo, jak przypomniał na konferencji ks. Marek Chmielniak SAC, pierwsze jest „słuchaj” – słuchanie to też pierwsza forma czułości.
W podsumowaniu tego czasu podkreślona została nasza jedność w różnorodności, która tutaj tak pięknie rozkwitła: to, że pomimo różnic tak często zmagamy się z tymi samymi trudnościami, budują nas takie same radości, znajdujemy w sobie te same pragnienia – bliskości, intymnej relacji z Bogiem. Wybrzmiało też przypomnienie, że pierwszą drogą naszego uświęcenia jest charyzmat naszego instytutu. Nie zabrakło garści informacji statystycznych, które w formie graficznej przedstawiamy poniżej.
Na zakończenie mszy świętej mieliśmy okazję na nowo zawierzyć wszystkie nasze instytuty Matce Bożej w formule aktu napisanego na tę okazję przez o. Krzysztofa Pałysa OP.
Zwieńczeniem było uroczyste odśpiewanie naszego hymnu, którym rozbrzmiała cała bazylika. Było pięknie! Poniżej prezentujemy galerię zdjęć z ostatniego dnia Kongresu.